Handel bronią na Litwie
Litwa pozostaje jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym podmiotom niebędącym producentami zakazuje się handlu bronią kategorii A. To znacznie więcej niż techniczny zapis prawny — to strukturalna luka, która kosztuje państwo miliony euro utraconych dochodów, osłabia jego konkurencyjność i podkopuje ekosystem obronny w momencie, gdy kwestie bezpieczeństwa są najbardziej palące od dziesięcioleci.
W czasie gdy rząd rozważa kolejne podwyżki podatków, nasuwa się jedno fundamentalne pytanie: dlaczego sięgać do kieszeni obywateli, skoro państwo samo ignoruje dostępne źródła przychodów? Jednym z nich jest rynek przemysłu obronnego, który w pozostałych krajach UE działa w oparciu o normalne, przejrzyste zasady licencyjne.
Rynek wart miliardy — ale nie dla Litwy
W całej Europie pośrednictwo i handel technologiami obronnymi oraz bronią to branża warta miliardy euro. Litewskie firmy działają w tym sektorze — lecz nie we własnym kraju. Aby uczestniczyć w pełnym łańcuchu handlu, zmuszone są rejestrować działalność w Łotwie, Rumunii, Bułgarii czy innych państwach. Skutki są oczywiste:
-
podatek VAT i podatek dochodowy zasilają budżety innych krajów, a nie litewski;
-
tracone są inwestycje, które mogłyby wzmacniać lokalne technologie obronne i tworzyć wysoko wykwalifikowane miejsca pracy;
-
nawet zakupy na potrzeby wsparcia Ukrainy nie mogą być realizowane przez litewskie firmy — zyski trafiają do zagranicznych pośredników.
System, który wypycha biznes za granicę
Zamiast budować w kraju przejrzysty, nadzorowany i wysoko wartościowy sektor, Litwa de facto zmusza swoje firmy obronne do przenoszenia działalności do zagranicznych jurysdykcji. W okresie rosnących wydatków na obronność i napięć geopolitycznych ograniczenie to może kosztować państwo dziesiątki milionów euro rocznie.
Pytanie, na które podatnicy zasługują na odpowiedź
Dlaczego zwiększać ciężary podatkowe dla zwykłych obywateli, skoro państwo świadomie rezygnuje z legalnie należnych przychodów?
Czym naprawdę jest przemysł obronny
Sektor obronny nie jest rynkiem niekontrolowanej konkurencji. To jedna z najbardziej regulowanych i licencjonowanych branż na świecie. Dlatego litewski zakaz nie jest gwarancją bezpieczeństwa — to jedynie przestarzała bariera, której nie stosuje żadne inne państwo UE. Tamtejsze sektory rosną, przyciągają inwestycje i rozwijają technologie. Nasz — przenosi się za granicę.
Odpowiedzialna liberalizacja przepisów mogłaby:
-
zwiększyć wpływy podatkowe, zarówno bezpośrednie, jak i pośrednie;
-
stworzyć nowe, wysoko kwalifikowane miejsca pracy;
-
przyciągnąć międzynarodowych dostawców i inwestorów;
-
wzmocnić krajowe technologie obronne oraz ogólne bezpieczeństwo państwa.
Strategiczny moment, którego Litwa nie może przegapić
W czasie gdy globalny sektor obronny przechodzi fundamentalną transformację, Litwa nie może pozwolić sobie na bycie krajem, który sam zamyka się na rynek pełen strategicznego i ekonomicznego potencjału. Nie jest to już jedynie kwestia gospodarcza — to pytanie o bezpieczeństwo narodowe, konkurencyjność i długoterminową stabilność finansową państwa.
Autor: Dalius Andriukaitis
Przygotowano dla portalu Lietuvos Valstybė
