Kto chroni dzieci przed błędami systemu?

Vaikai kenčia

Kiedy „ochrona” zamienia się w traumę

Głośne przypadki na Litwie coraz częściej prowokują niewygodne pytanie: czy interwencje systemu ochrony praw dziecka są zawsze proporcjonalne, a osoby je realizujące – odpowiednio sprawdzone i przygotowane? Wystarczy jeden film w mediach społecznościowych, by społeczeństwo ponownie podzieliło się na dwa obozy: jedni mówią „dziecko trzeba ratować”, inni – „system niszczy rodziny”.

Te emocje nie biorą się znikąd. Fakt jest prosty: odebranie dziecka, nawet gdy bywa konieczne, jest dla dziecka i rodziców doświadczeniem skrajnie traumatycznym. Organizacje międzynarodowe wprost wskazują: rozdzielenie rodziny niesie długofalowe konsekwencje psychologiczne i nakłada na instytucje obowiązek uczynienia z takiej interwencji środka absolutnie ostatecznego – możliwie najkrótszego i najmniej szkodliwego.

Sprawa noworodka z Kłajpedy: gdy decyzja wygląda jak przemoc

W listopadzie 2025 r. w przestrzeni publicznej pojawiło się nagranie z jednego ze szpitali w Kłajpedzie, na którym widać odebranie noworodka matce. Służby tłumaczyły, że w przypadku tak małego dziecka kluczowe jest zaspokajanie jego potrzeb fizycznych i emocjonalnych, a decyzja o przeniesieniu do bezpiecznego środowiska zapada wyłącznie wtedy, gdy „nie istnieją absolutnie żadne inne możliwości” zapewnienia ochrony lub gdy nie udaje się uzgodnić alternatywnych rozwiązań – przy jednoczesnym zagwarantowaniu rodzicom możliwości utrzymywania kontaktu.

Rzeczniczka praw dziecka Edita Žiobienė podkreślała, że odebranie dziecka i umieszczenie go w pieczy zastępczej jest środkiem skrajnym, a jego zasadność powinna być oceniana przez sąd. W nagłych przypadkach noworodek może jednak zostać odebrany także bez uprzedniego orzeczenia sądu, jeśli stwierdzone zostanie zagrożenie dla zdrowia, życia lub bezpieczeństwa. Kilka dni później litewski nadawca publiczny LRT poinformował, że dziecko zostaje zwrócone rodzinie. Historia pozostawiła jednak wyraźny ślad: nawet jeśli instytucje działają zgodnie z prawem, proces widoczny publicznie jako przemoc niszczy zaufanie społeczne.

Sprawa Krūčinskich: dzieci wróciły, strach pozostał

Historia rodziny Krūčinskich z Kowna z 2018 r. stała się symbolem tego, jak sama „procedura” potrafi zranić rodzinę – nawet jeśli dzieci zostają później zwrócone. Jak relacjonowało LRT, rodzina odzyskała dzieci po spełnieniu warunków narzuconych przez służby, jednak rodzice wskazywali, że częste wizyty kontrolne dezorganizowały życie dzieci, potęgowały ich lęk i „strach przed ponownym odebraniem”.

Ten przypadek przesunął społeczną debatę poza prosty podział na „zgodne z prawem” lub „niezgodne z prawem”. Pojawiło się pytanie, czy forma interwencji sama w sobie nie zamienia systemu ochrony praw dziecka w mechanizm generujący traumę.

Gdy reputacja wykonawcy staje się reputacją systemu

Kryzys zaufania pogłębiają także sytuacje, w których wątpliwości budzi osoba realizująca decyzje. W 2018 r. LRT informowało, że specjalista ds. ochrony praw dziecka z Kowna, Teodoras Ismailovas, został odsunięty od obowiązków po skardze dotyczącej nieetycznego zachowania i wszczęciu postępowania służbowego. Media przypominały także o jego wcześniejszej karalności oraz kontrowersjach wokół jego zachowania i symboliki obecnej w przestrzeni publicznej.

Później sąd oddalił wniosek T. Ismailovasa o zatarcie skazania (związanego, według publikacji, z wyłudzeniami VAT), a po sprawie Krūčinskich został on upomniany za nieetyczne postępowanie. To ważne nie tylko jako jednostkowy przypadek: gdy instytucja pozwala działać osobie, której reputacja budzi wątpliwości, społeczeństwo zaczyna pytać, czy system potrafi właściwie wybierać tych, którzy wchodzą do domów rodzin „w imieniu państwa”.

Sprawa Vilčinskich: sądy, procedury i sygnały ostrzegawcze

Historia rodziny Vilčinskich to kolejny papierek lakmusowy pokazujący, jak długotrwałe konflikty z instytucjami przeradzają się w brak zaufania społecznego. W 2024 r. LRT informowało, że Sąd Okręgowy w Kownie stwierdził naruszenia proceduralne związane z odebraniem dzieci, po czym dzieci wróciły do rodziców.

W listopadzie 2025 r. Litewski Sąd Najwyższy uznał, że rodzice byli świadomi, iż zabranie dzieci z placówki pieczy zastępczej mogłoby zostać uznane za ich bezprawne uprowadzenie. Jednocześnie sąd wskazał, że po uchyleniu decyzji o odebraniu dzieci i ich powrocie do rodziny, czyny rodziców utraciły społeczną szkodliwość, dlatego zostali oni zasadnie zwolnieni z odpowiedzialności karnej.

Nie oznacza to, że „wszystkie sprawy są takie same”. Oznacza to jednak, że nawet orzecznictwo sądowe wysyła czasem jasny sygnał: procedury muszą być nienaganne, ponieważ ich błędy kosztują bezpieczeństwo dziecka, stabilność rodziny i zaufanie do państwa.

Dlaczego te historie tak bardzo gniewają społeczeństwo?

Ponieważ dotykają najczulszych wartości: więzi dziecka z rodzicami, ludzkiej godności i granic władzy państwa. Gdy człowiek czuje się bezsilny wobec „systemu”, uruchamia się pierwotny, ale bardzo ludzki mechanizm – obrona, gniew, wrogość. W efekcie zamiast „państwa dobrobytu” społeczeństwo widzi strach, polaryzację i nieufność wobec instytucji.

Dla dziecka to często po prostu strach. UNICEF podkreśla, że rozdzielenie rodziny może powodować długoterminowe urazy psychiczne. Organizacja Casey Family Programs zaznacza, że sam proces dochodzenia, odebrania i przeniesienia dziecka bywa traumatyczny i powinien być oceniany obok formalnego poziomu ryzyka. Badania naukowe wskazują również, że niestabilność umieszczeń w systemie pieczy zastępczej wiąże się z gorszymi wynikami w zakresie zachowania i zdrowia psychicznego.

Co mówi prawo – i co zmieniło się w latach 2024–2025

Jednym z najczęściej zadawanych pytań jest: „jak system dopuszcza do pracy z dziećmi osoby nieodpowiednie?”. Litewskie prawo przewiduje ograniczenia w pracy z dziećmi, a w ostatnich latach regulacje te zostały zaostrzone. Ustawa określa przypadki, w których dana osoba nie może pracować w Państwowej Służbie Ochrony Praw Dziecka i Adopcji ani w jej oddziałach terenowych – m.in. z powodu niezatartych skazań za przestępstwa umyślne czy niespełnienia wymogu nieposzlakowanej reputacji.

Od 1 listopada 2024 r. wszystkie osoby pracujące z dziećmi muszą posiadać specjalny kod QR potwierdzający „prawne prawo do pracy z dziećmi”, który zaświadcza, że dana osoba nie została skazana za czyny wykluczające taką działalność. Ministerstwo Zabezpieczenia Społecznego i Pracy opublikowało również przepisy przejściowe i mechanizmy kontroli. To ważne zmiany – ale niewystarczające. Zaufanie podważa nie tylko to, kto pracuje w systemie, lecz także jak on działa.

Gdzie jest „czynnik ludzki”?

Humanitaryzm w systemie to nie sentymentalizm. To profesjonalne standardy:
jasne wyjaśnianie rodzinom, co się dzieje i dlaczego;
deeskalacja zamiast konfrontacji;
minimalizowanie traumatycznego kontaktu z dzieckiem (zwłaszcza małym);
realna superwizja, kontrola wewnętrzna i odpowiedzialność za niewłaściwe działania;
transparentność – na ile pozwala ochrona prywatności – oraz szybka reakcja instytucjonalna w razie wątpliwości.

Gdy tych elementów brakuje, nawet słuszna decyzja w oczach społeczeństwa wygląda na niesprawiedliwą.

Co zrobić, jeśli podejrzewasz nadużycie władzy?

Jeżeli istnieje podejrzenie niewłaściwego działania specjalistów ds. ochrony praw dziecka lub innych przedstawicieli instytucji, dostępne są formalne ścieżki skargowe. Państwowa Służba Ochrony Praw Dziecka i Adopcji opublikowała procedury składania i rozpatrywania skarg. Naruszenia praw dziecka można zgłaszać także do Rzecznika Praw Dziecka – skargę może złożyć również samo dziecko; zazwyczaj obowiązuje roczny termin.

Czy taki system jest „normalny”?

System chroniący dzieci jest niezbędny. Jednak system, który nie potrafi chronić dziecka bez niszczenia więzi rodzinnych, toleruje luki reputacyjne lub sięga po brutalną siłę, w dłuższej perspektywie sam tworzy to, czego najbardziej się obawia – gniew i wrogość wobec państwa.

Państwo dobrobytu nie zaczyna się od ładnych programów. Zaczyna się od tego, że nawet w najtrudniejszych sytuacjach dziecko i rodzina są traktowani jak ludzie – a nie jak „sprawa w aktach”.

Autor: Dalius Andriukaitis
Przygotowano dla portalu informacyjnego Lietuvos Valstybė

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *